Żyjemy w dobie internetu, w ciągłym stresie i pod naciskiem społecznościowych mediów. Szklany ekran komputera wyznacza nasz sposób na życie, określa nasze priorytety, dyktuje codzienny rozkład dnia.Fenomenem ostatnich lat stał się portal społecznościowy Facebook. W wirtualnym świecie szukamy odpowiedzi na nurtujące nas pytania, oceniamy ludzi sugerując się umieszczonymi pod danym wpisem komentarzami i ilością tzw. „łapek”. Społeczeństwo niczym na tablicy streszcza na nim swoje życiorysy, mniej lub bardziej ingeruje w życie innych, dzieli się swoimi przemyśleniami, rozterkami, radościami. Spotkania towarzyskie w domu, plenerze czy lokalu przekształcamy w hasła i treści umieszczane na facebookowej ścianie. Wirtualny świat stał się dla wielu ludzi sposobem na życie, gdzie z jednej strony mogą od razu podzielić się z bardzo szerokim gronem odbiorców swoimi myślami i wydarzeniami z życia. Z drugiej strony wirtualna rzerzcywistość może mieć bardzo przykre skutki w świecie realnym. Niechciane zdjęcie, umieszczone przez życzliowego znajomego, wpis, który miał być głęgoko skrywaną tajemnicą, treści o niepożądanej tematyce opublikowane pod adresem konkretnej osoby. Po mału uzależniamy się od opini nawet obcych osób, sami stwarzamy sytuację, aby poznać opinię innych na nasz temat. Nie mamy własnego zdania, patrzymy co polecają nam inni. Oglądamy kolorowe fotaki z komputera, a co raz rzadziej poznajemy ludzi na żywo. Facebook ma się dobrze i rozwija co raz prężniej, ale nie możemy pozwolić na to, aby zdominował nasze życie, aby nim żądził, a jedymi przyjaciółmi, jakich mamy, były graficzne łapki machające do nas z kolorowego ekranu.