Wiele jest dziedzin, które bezpośrednio wiążą się techniką, technologia oraz cyfryzacją. Jednak dziedziną, która w szczególności powiązana jest z powyższymi zagadnieniami jest informatyka. To dział zajmujący się tworzeniem systemów operacyjnych, ma za zadanie przekaz oraz obróbkę informacji. Informatyka bazuje na urządzeniach takich jak komputery i to właśnie na nich tworzy wszystkie swoje programy. Komputery są pewnego rodzaju narzędziem za pomocą, którego wykonywane są wszelakie czynności związane z całym zakresem jaki ma w sobie informatyka. Dziedzina ta jedną z najpopularniejszych i co istotne najważniejszych dla rozwoju przemysłu, medycyny, cyfryzacji oraz wszelkich innych dziedzin nawet kompletnie nie powiązanych z pojęciem informatyki. Komputer kojarzy się zazwyczaj właśnie z informatyką z prostego względu, iż to właśnie on jest podstawowym narzędziem informatyki. Interesującym faktem jest, że postęp jest tak bardzo mocno powiązany właśnie z tą dziedziną nauki, to za jej pomocą mamy tak ogromną wygodę w wielu codziennych czynnościach.
Początki Internetu w Polsce
Mania korzystania w Polsce z Internetu pojawiła się dopiero na początku lat 90. poprzedniego wieku, ale trudno tak naprawdę uznać to za manię, gdyż dostęp do wirtualnej sieci posiadali wyłącznie nie liczni, raczej ci najbogatsi. Właśnie wyłącznie dla bogatych przeznaczony był początkowo Internet. Przecież ceny jakie proponowała nam wówczas telekomunikacja Polska wołały o pomstę do nieba. Ten komu spodobało się korzystanie z Internetu wydawał na niego mnóstwo pieniędzy. Wówczas płaciliśmy za każdy impuls dostępu do sieci – koszt godziny spędzonej w ciągu dnia to ponad 6 zł! Wydaje się to nierealne w czasach, gdy wszyscy posiadają dostęp do Internetu korzystając ze stałych łączy i płacąc tyle co kiedyś za kilka godzin połączenia. Cóż, wysokie rachunki od telekomunikacji polskiej, która była wtedy monopolistą stały się czymś zupełnie normalnym, szczególnie w domach, gdzie stale korzystano z internetowej sieci do wielu zastosowań. Przeklinaliśmy, twierdziliśmy, że już nigdy więcej, a i tak w praktyce wraz z upłynięciem kolejnego miesiąca przychodził również kolejny rachunek telefonicznych na kwotę wcale nie mniejszą. Po latach bardzo wysokich cen Telekomunikacja Polska stworzyła tzw. pakiety internetowe, dzięki którym koszty korzystania z sieci można było znacznie zmniejszyć. Kilkanaście godzin kosztem 30 zł to już była bardzo atrakcyjna oferta, przynajmniej w porównaniu do stałych płatności za każdy wykorzystany impuls. Dzięki tym obniżkom ruch w polskim Internecie znacznie zwiększył się. Malejące ceny powodowały, ż coraz więcej polskich internautów stać było na korzystanie z sieci. Przełom nastąpił, gdy w ofercie Telekomunikacji Polskiej pojawiła się oferta stałego dostępu do sieci. Wówczas po Internet zaczęło sięgać naprawdę wielu Polaków. Po niedługim czasie stały Internet pojawił się również w ofertach sieci kablowych, operatorów telefonii komórkowej oraz konkurentów Telekomunikacji Polskiej w branży telefonii stacjonarnej. To temu właśnie zawdzięczamy fakt, że ceny jakie mamy teraz do dyspozycji są tak niskie.
Mono 1.03
Bardzo ciekawą, a na pewno inną niż wszystkie w swoim rodzaju, jest gra Mono 1.03. Rzecz dzieje się w niezidentyfikowanej kosmicznej przestrzeni, chociaż nawet jak na kosmiczną przestrzeń, krajobraz jest co najmniej dziwny. Generalnie, w samej Mono 1.03 nie ma nic specjalnie skomplikowanego, wszelkie zasady są typowe i proste. Chodzi o strzelanie i zabijanie wszystkiego, co stanie na drodze gracza. Bohater w Mono 1.03 porusza się kosmicznym statkiem w kształcie koła, a może to robić w wielu kierunkach, ważne jest, aby strzelał i eliminował wszelkie statki przeciwnika, aby dzięki temu możliwe było zdobywanie dalszych punktów, jak również przechodzenie kolejnych układów. Nie jest to takie proste, ponieważ każdy przeciwnik w Mono 1.03, który zresztą wygląda dokładnie tak samo, jak bohater, po uderzeniu jednego pocisku, rozprasza się na mniejsze stateczki, które w dalszym ciągu są niebezpieczne i jeszcze trudniejsze do wyeliminowania, gdyż nie stoją one w miejscu, a rozpraszają się po całej planszy.
Wszystko o wiedzy
Wiedza jest to także odzwierciedlenie tego co wiemy z wielu obszaru i dyscyplin nauki. Kształtuje ona także nasz światopogląd. Wpływa na najmniejsze aspekty naszego życia. Pierwszymi źródłami wiedzy są dla nas nasi rodzice. Później większą jej dawkę dostajemy ze szkoły podstawowej, gimnazjum czy też szkoły średniej.Największym sprawdzianem naszej wiedzy, jest egzamin dojrzałości, czyli matura. Jednak jej poziom z roku na rok gwałtownie spada, co może odzwierciedlać niski poziom maturzystów. W tym roku było reprezentowane przez dwa osobne zestawy maturalne dla poziomu podstawowego, które wypełniali tegoroczni absolwenci liceów ogólnokształcących oraz techników. Gdy przeczytałam te arkusze były one dla mnie szokiem! Nie sądziłam, że od przyszłych studentów należy wymagać tak małej wiedzy, z tak niewielkiego zakresu. Wiadomo, iż na wyższych uczelniach nie obowiązują już egzaminy wstępne. To właśnie wyniki matur są przepustką na studia.
To może świadczyć o „analfabetyźmie wstecznym” przyszłych pokoleń…
Wiedzę możemy także czerpać z egzotycznych podróży. Pojechać do nieznanego obszaru nie tylko z biurem podróży, gdyż wtedy nie mamy takiego dostępu do wiedzy. Mamy wówczas kontakt z wieloma obcymi (dla europejczyków) kulturami. Są to informacje z zakresu historii osadnictwa, religii lub też synkretyzmu obyczajowego. Człowiek uczy się także języków obcych. Jest to wiedza, która później może zamienić się w bezcenne życiowe doświadczenia –Jest to magiczna przygoda dla każdej z osoby!!
Jak nie usnąć na wykładzie?
Jest to problem, który dotyka bardzo wielu studentów. Powody senności na wykładzie mogą być różne. Może to być np. niewyspanie się, bo się uczyło w nocy, czy imprezowało, albo po prostu wykładający prowadzi tak monotonny monolog, że nie chce się nam go już słuchać, i czy chcemy, czy nie to same nam się oczy zamykają. Dlatego warto, jest się przespać odpowiednią ilość godzin, by uniknąć rano na wykładzie niekorzystnych dla nas sytuacji, gdzie np. zwraca się do nas wykładowca, a my jesteśmy myślami gdzieś daleko i oczy nam się zamykają. Tak samo jeśli kusi nas pójście na imprezę, co jest normalne w czasie życia studenckiego, trzeba się zastanowić, czy np. możemy opuścić w najgorszym wypadku zajęcia, lub, czy nie będziemy właśnie śpiący na zajęciach i nie będziemy mieć przez to jakiś kłopotów, jeśli zostaniemy przyłapani na tym. Na studiach już sami wybieramy co jest dla nas lepsze, na co możemy chodzić, na czym spać itd., ale jednak jeśli mamy choć trochę kultury, to dobrze, by było gdybyśmy jednak nie spali na wykładach i choć udawali, że słuchamy tego co do nas mówi prowadzący. Jeśli jednak koniecznie chcemy zarwać noc, obojętnie z jakiego powodu, to będzie też dobrze jeśli się pobudzimy dojść dobrze rano, by odechciało nam się spać. Możemy iść pobiegać z rana, świeże powietrze dobrze na nas wpłynie, jeśli jednak nie chcemy uciekać się do tak „drastycznych” metod, możemy wypić kawę, albo jakiś energetyk, który może postawi nas na nogi na tyle byśmy wytrzymali te półtorej godziny na zajęciach.
Kariera na uczelni
W dobie kryzysu na rynku pracy zwłaszcza dla absolwentów, kuszącą opcją wydaje się być pozostanie na uczelni. Rózwój naukowy nie jest taką złą drogą zwłaszcza, że wiąże się z dużym prestiżem i możliwością awansu. Nie należy zapominać o możliwościach dorobienia sobie jako ekspert czy to dla rządu czy w procesach sądowych. Honoraria za tego typu usługi sięgają kwot kilku tysięcznych. Niestety i ta furtka w dzisiejszym czasie niesie ze sobą kłopoty. Pierwszy jest taki, że chętnych na taką karierę jest wielu co przekłada się na liczbę doktorantów. I każdy z nich marzy po cichu o posadzie na uczelni. Etatów jest mało i będzie jeszcze mniej za sprawą niżu demograficznego i odwrotu od studiów na rzecz techników i zawodówek. Taki trend nie wróży dobrze nawet dla tych, którzy zostaną na uczelni. Niedaleka przyszłość rysuje się w bardzo marnych barwach. Nie ma sensu pchać się na uczelnię jeśli nie ma się znajomości. Poza znajomościami potrzebny jest łud szczęścia i oczywiście wyniki. Na studiach doktornackich nie chodzi o to by je po prostu przejść. To studia o charakterze dużego udziału pracy własnej z literaturą przedmiotu. Dużo czytania i nauki mniej zajęć i jeszcze mniej rozrywki. O zabawach można zapomnieć. I warto by się czymś wyróżnić na tle innych doktorantów najlepiej stypendium naukowym za granicą. Tu też trzeba mieć wyniki i odnosić spektakularne sukcesy by uzyskać dobrą lokatę przed innymi. Warto podejść do studiów doktoranckich w pełni świadomie do wszystkich zagrożeń wtedy zwiększamy szansę na ich ograniczenie.
Studia- Czy to już norma?
Żyjemy w czasach w których wykształcenie stało się niepisanym obowiązkiem. Rodzice wywierają na swoich podopiecznych coraz większy nacisk pod tym względem. Nieświadome pociechy spędzają na początku ogromne ilości czasu ucząc się takich elementów jak co jest stolicą Burkinafaso czy budowy paciorkowca. Nie przekłada się to jednak na ich późniejszą karierę zawodową. Mało który z rodziców wie o tym że przewiduje na rok 2020 że ponad połowa osób szukających pracę będzie miała tytuł magistra. Tak ogromnego zasobu potencjału ludzkiego nie jest w stanie wykorzystań nasza gospodarka. Najbardziej niepokojące w tym jest to że młodzież rozpoczynająca edukację wyższą w tym momencie, już za 5-6 lat zrozumie iż część z nich będzie zmuszona do sprzątania ulic bądź migracji za granicę. Tak działa system społeczny który jest nam wpajany na każdym etapie życia: w domu, szkołach, pracach. Nie każdy jednak musi się na to godzić. Wybitniejsze jednostki pokonają te przeciwności z łatwością, inni wykorzystają znajomości, jeszcze innie założą własne działalności. Co mają jednak zrobić osoby które nie będą miały takiej okazji? Istnieje na pewno wiele rozwiązań tego stanu rzeczy, ja osobiście proponuje jedno: samorozwój! Nieustanna nauka nowych umiejętności miękkich: umiejętności sprzedaży, motywacji wewnętrznej, samodyscypliny, negocjacji bądź wielu innych. Permanentne stawianie sobie celów i stawanie się coraz lepszą wersją samego siebie. To takie społeczeństwo chciałbym widzieć w 2020, a nie społeczeństwo w którym Pan/Pani magister biega z miotłą po ulicy.
Jakie studia, dzienne, czy zaoczne?!
Studia to czas, kiedy nie tylko się uczymy, ale również poznajemy mnóstwo nowych ludzi! Nic dziwnego, iż mówi się, że studia to tak naprawdę najpiękniejszy okres w życiu. Jednak nie jest to takie kolorowe jak niektórym się wydaje! Owszem studia to czas, kiedy nie musimy bez przerwy siedzieć w książkach. Można wtedy spokojnie odpocząć, a nauka jest wtedy, kiedy zbliża się sesja! Dlatego jest sporo wolnego czasu, który można wykorzystać w różny sposób. Jednak kiedy kończymy szkołę średnią większość zastanawia się jakie studia wybrać!? Dzienne, czy zaoczne? Na pewno zdania na ten temat są bardzo podzielone! Jedni idą na takie, a drudzy na inne. Jednak trzeba na to spojrzeć również z innej strony. Osoby wybierające studia dzienne skupione są na nauce. Nic poza tym nie wchodzi w grę. Owszem są osoby, które na studiach tego typu pracują, ale trzeba to mieć dobrze uzgodnione z pracodawcą! Ci co wybierają studia zaoczne są nastawieni głównie na pracę, a studia w międzyczasie! Nie jest to złe rozwiązania, ale poziom wiedzy takich osób często utrudnia im znalezienie pracy! Teraz jest wiele osób ze średnim wykształceniem, a nawet wyższym, które wciąż poszukują pracy! Dlatego czasem wybierając rodzaj studiów trzeba doskonale zastanowić się jakie wybrać. Jest to bowiem najważniejsza decyzja, która zostanie nam do końca życia i nie należy podejmować jej pochopnie! Najpierw należy sobie wszystko dokładnie przemyśleć i zastanowić się, jaki sposób będzie najlepszym rozwiązaniem dla nas. Dopiero później zaczynać coś planować! Tylko dzięki takiemu działaniu można uzyskać sukces!
Kariera po polsku
Pracując w międzynarodowej firmie rekrutacyjnej doszedłem do jednego, smutnego wniosku- Polacy nie umieją i nie chcą szukać lepszej pracy.
Czasami można odnieść wrażenie, że idealnym rozwiązaniem dla Polaka jest jedna praca na całe życie- najlepiej od momentu ukończenia szkoły aż do przepisowego sześćdziesiątego siódmego roku życia. Wszelakie zmiany pomiędzy tymi dwoma punktami są traktowane jako tragedia, w najlepszym razie zło konieczne. Oznajmienie „szukam nowej pracy” jest chyba jedynie minimalnie lepsze niż: „mam raka”- choć również budzi politowanie i wyrazy współczucia. Co ciekawe- jeśli chodzi o marudzenie i narzekanie na sytuacje zawodową- jesteśmy ścisłą, światową czołówką. Ba! Z narzekania uczyniliśmy nieomal sport narodowy. A jednak marudzenie na „debilnych kolegów z pracy”, „marne zarobki” oraz, a jakże- „szefa idiotę” jest w jakiś sposób „lepsze” niż próba szukania innej pracy (nie wspominając o założeniu własnej działalności).
Gdy spojrzymy natomiast na rynek na przykład niemiecki- sprawa wygląda zupełnie inaczej. Dość powszechną praktyką jest praca w jednej firmie przez kilka lat (zwykle od dwóch do sześciu), a następnie poszukiwanie jakiejś odmiany- pracownik zmieniający pracę częściej zostanie zwykle uznany za mało wiarygodnego, z kolei zmieniający rzadziej- może być uznany za mało ambitnego lub niepewnego swoich umiejętności.
Oczywiście nie można określić, że model wysokiej, bądź niskiej elastyczności i mobilności jest w jakiś sposób „lepszy”, czy „gorszy”- raczej smuci i niepokoi fakt, ze jesteśmy w stanie długimi latami żyć w pewnej dychotomii- jednocześnie nienawidząc swej pracy i nie chcąc jej zmieniać.
Zacofana nauka
Jeśli spojrzymy na kwestie systemu kształcenia w historii i obecnie, to możemy dojść do wybitnie niepokojących wniosków. Pierwszy nowożytny system powszechnej edukacji powstał w Prusach, w osiemnastym wieku. Ówczesny cesarz postanowił wprowadzić system pozwalający na masową produkcję- i to dosłownie produkcję- oddanych żołnierzy. Założeniem było wprowadzenie dyscypliny już od najmłodszych lat- i to dla praktycznie wszystkich obywateli. Opracowano więc szczegółowo nowy system szkolnictwa, w wielu aspektach bardzo podobny do życia koszarowego. W ściśle określonych godzinach poszczególni uczniowie mieli przebywać na wyznaczonym terenie, a wszelka aktywność miała jasno określone ramy czasowe- i to co do minuty. Wszelkie przejawy indywidualności miały być tłumione- każdy z uczniów-żołnierzy miał do przerobienia dokładnie taki sam materiał i nabyć miał dokładnie takie same umiejętności, niezależnie od talentów, czy predyspozycji. Szkoły zarządzane były w sposób autorytarny, a wszelkie przejawy rozluźnienia dyscypliny były surowo karane. Efektem miało być społeczeństwo żołnierzy/urzędników, mogących odczytać i zrozumieć rozkaz, ale nie wykazujących inicjatywy.
Jakże to odmienny system od dzisiejszego modelu edukacji, w którym uczniowie mają jasno określone godziny nauki- zawsze co do minuty. Gdzie plany lekcji ustawiane są hurtowo- każda klasa otrzymuje swój plan, który nie uwzględnia w żaden sposób indywidualnych potrzeb i predyspozycji ucznia. Dzięki licznym poprawkom i ewolucji mamy dzisiaj system, w którym uczeń w ciągu 5 minut przerwy musi się całkowicie przestawić- z nauki o literaturze, na matematykę. Ale tylko na 45 minut, bo potem znów musi nastąpić przestawienie- tym razem na nauki przyrodnicze. Pozbyliśmy się z systemu edukacji również elementu autorytarnego- nauczyciel dzisiaj jest w klasie najwyższa instancją, podejmującą wszelkie decyzje, a próby podważenia jego zdania kończą się zwykle uwagą albo wycieczką do gabinetu dyrektora.
Pozostaje zatem pytanie, czy w dwudziestym pierwszym wieku jest sens utrzymywać system z osiemnastego wieku, który jest po prostu przestarzały, nieefektywny, a wręcz nieludzki?